środa, 12 sierpnia 2015

SGD 5, 6, 7, 8, 9, 10!

Hej,
ugh znów długo mnie nie było ale nie miałam weny by tu pisać. 
Przejdę od razu do rzeczy:
(warzyw i owoców nie wliczam)

Bilans #5
Ś: kawa (25), brzoskwinia, wafel ryżowy (40)
O: pół miseczki zupy pomidorowej (130)
P: wafel ryżowy (22)
K: pół bułki z masłem, pomidorem, ogórkiem (120)
Trochę podjadania (ok100)
437/450

Bilans #6
Ś: chleb z masłem, pomidorem i ogórkiem (70)
O: 3/4 gołąbka (120) 
P: lód kaktus (64)
K: mama zrobiła grilla i nie mogłam się powstrzymać (ok 400)
679/650 
Fakt trochę wykroczyłam ale zaliczam ;)

Bilans #7 
Nie będę się tu produkować bo zrobiłam sobie wolny dzień od liczenia kalorii 
ok1400/650

Bilans #8
Tu miała być głodówka za porażkę dnia poprzedniego ale nie wyszło bo ok godziny 18 miałam napad...
800/400

Bilans #9
Ś: Kawa (25) pomarańcza 
O: Spaghetti (250)
K: nektarynka, koktajl z drożdży (23)
298/300

Bilans #10
Mam zaplanowane to co dziś zjem i na razie się tego trzymam. Idę dziś z przyjaciółką na piwo ale nie będę tego wliczać. 
Ś: kawa (25) wafel ryżowy (40)
DŚ: lód kaktus (65) 
O: pół miseczki zupy warzywnej (90?)
P: nektarynka 
K: koktajl drożdżowy (23) popcorn 25g (125)
365/400 

Jeśli coś by nie poszło zgodnie z planem będę edytować żebyście byli na bieżąco. ;)


Jak widzicie zaczęłam jeść regularnie żeby uniknąć napadów.  Śniadanie jest gdy wstanę 8/9/10, drugie śniadanie o 11, obiad o 14, podwieczorek o 16, kolacja o 18. Mam nadzieję, że to pomoże i już nie będzie tego wilczego okropnego głodu...

Mama chyba uwielbia mnie dobijać wie, że się odchudzam czeka cały czas na efekty przezywa mnie od grubasków ale i tak kupuje mi słodycze. A ja co? Chowam je. Boję się ze będę mieć chwilę słabości i to wszystko pochłonę. Nie wiem co zrobić z tymi ciastkami, cukierkami itp. Nie chcę wyrzucać bo uczono mnie, że jedzenie się szanuję i będę mieć mega wyrzuty sumienia. Nie mam też komu to dać bo siostry się wyprowadziły. Ktoś ma pomysł? 

Ostatnio zauważyłam, że moje koszulki zrobiły się jakieś luźniejsze. Wcześniej lekko się na mnie opinały a teraz wiszą. To oznaka, że schudłam? Nie, nadal jesteś ociekającym tłuszczem pulpetem i musisz to zmienić. 

Chce się jak najszybciej zważyć. Nienawidzę tej nie wiedzy czy schudłam, przytyłam? Nie mam wagi w domu... Może namówię mamę żeby kupiła? 
A właśnie mama, odkąd siostry się wyprowadziły cały czas mnie rozpieszcza, kupuje mi nowe rzeczy (nie, nie chwalę się, nie o to tu chodzi) mam mega wyrzuty sumienia. Mi w kółko coś a ona? Wcale nie myśli o sobie. Chce jej coś kupić na obozie mówiła, że nic nie chce ale z bluzki się chociaż ucieszy i przyda jej się. 

Eh kończę już może jutro też będzie post, przynajmniej się postaram. ;)
Trzymajcie się i nie puszczajcie.  

czwartek, 6 sierpnia 2015

Lost.

Hejka, 
znowu długo mnie nie było :/. Eh straciłam cały zapał, motywację. Zapomniałam do czego dążę. Zgubiłam w tym wszystkim gdzieś siebie. 

Gdy wróciłam od cioci zawaliłam po całości nie patrzyłam na kalorie jadłam tyle ile chciałam i to co chciałam. ALE TO JUŻ KONIEC. Wszystko wróciło na swoje miejsce. Wczoraj zaczęłam nową dietę. Wszystko dzięki temu, że w weekend byłam na koncercie Dawida Kwiatkowskiego. Na scenie powiedział on dające do myślenia słowa o swojej nowej piosence przetoczę Wam nie dosłownie lecz z tym samym sensem: 
Boimy się siebie. Boimy się wyrażać, spełniać swoje marzenia. Boimy się być inni. Dlaczego? Bo to ze jestem gruby to ze mam za duży nos.  Jesteśmy tacy i tacy. Życie jest za krótkie żeby się bać.
Link do piosenki: https://www.youtube.com/watch?v=Cw-vtCiZafk&feature=youtu.be

Zaczęłam od nowa SGD. Nie liczę owoców i warzyw. Pomagają mi one tak by nie dostać napadów. Jem teraz regularnie. Niestety pierwszy dzień już się nie udał rzuciłam się na głęboką wodę po tym gdy moje bilanse wynosiły jakieś 1500 kalorii teraz mają mieć 400-700. Eh.

Nie podam Wam bilansów z 2 pierwszych dni bo aż wstyd.

#3 Bilans:
Tost (160)
Chleb z masłem (100)
Trochę loda (40)
+ owoce których nie liczę
300/400

#4 Bilans 
Nutella mnie pokonała nie wiem ile tego było ale wydaje mi się, że około 500 kalorii czyli tyle ile mam w limicie. Jeśli nie zjem nic do końca dnia to zaliczę.
500/500

Trzymajcie się chudo :*