poniedziałek, 27 marca 2017

Hej,
ostatnio jest bardzo źle u mnie. Niby miałam rano dobry humor aż w końcu szczera rozmowa z moją przyjaciółką to zepsuła opowiedziałam jej co mi leży na sercu i chyba jest trochę lżej.

W sobotę przyjechał do mnie mój ojciec to mnie rozwaliło psychicznie bo jak można do swojego dziecka po 4 latach nieobecności sapać, że się nie odzywa do niego.

Nadal się nie poddaje dzisiaj głodówka w pełni udana. Zmywam makijaż i idę spać bo już nie wyrabiam. Chce być chuda, szczupła, lepsza, ładniejsza. Pokazać, że mogę.

Wybaczcie, że tak krótko ale nie mam siły. 
Pa s






poniedziałek, 20 marca 2017

Hej ;)

Ostatnio przeglądając wszystkie Wasze blogi zauważyłam, że kurczę jak tu Was mało. Nie wiem co się z Wami stało ale mam nadzieje ze po prostu stwierdziłyście iż Ana to gówno i udało Wam się z tego wydostać. Ja jeszcze się pomęczę- chce mieć idealne ciało. Czuje, że jest coraz gorzej z moim samopoczuciem psychicznym dzisiaj przy przyjaciółkach prawie 2 razy się popłakałam. Mam dość.Czasami chcę po prostu zasnąć i się już nie obudzić. Też tak macie?

Patrząc na te wszystkie zdjęcia idealnych dziewczyn jeszcze bardziej się dołuje bo wiem, że nigdy taka nie będę. Dziękuję wszystkim za te komentarze to na prawdę dużo daje. Bo wiem, że nie jestem w tym sama, że ktoś mnie wspiera. Ale niestety ostatnie dni spierdoliłam w weekend nie miałam zahamowań, pochłaniałam wszystko jak leci, nie ćwiczyłam.Wszystko przez dołka, którego ostatnio złapałam. Dzisiaj nawet jest lepiej bo zjadłam ok 1400 kalorii. Juz nawet nie muszę sprawdzać jaką co ma wartość odżywczą wszystko siedzi mi w głowie.
 A co do tego chłopaka chcę dać sobie z nim spokój ale chyba nie potrafię staram się mieć wyjebane oraz zapomnieć dzisiaj wstałam do szkoły tylko dlatego, bo myślałam ze go zobaczę. Nie było go, to chyba lepiej prawda? Nie zobaczę go przez cały tydzień ale za to będę się zadręczać myślami o nim.. Dobra koniec o tej jakże fantastycznej historii z crushem.
Dołuję się nawet teraz słuchając smutnych piosenek. Dzisiaj ćwiczyłam przynajmniej i jak skończę pisać tego posta ide robić przysiady. Ćwicząc przynajmniej czuję, że jestem coraz bliżej celu. Ten cel to 55 kilo. Aktualnie jest o wiele za dużo, jutro rano się zważę bo ostatnio zdołowałam sie, że przytyłam 2 kg to zobaczymy jak teraz będzie. 
Poeksperymentowałam z wyglądem bloga może być? Chcę jeszcze kilka zmian tutaj wprowadzić. A propo zmian farbowałam ostatnio włosy i ogólnie zmieniam swój wygląd żeby się sobie podobać oraz innym no ale moim przyjaciółkom to się nie podoba próbują mi wybić z głowy to wszystko, jednak ja uważam, że zmiany są każdemu potrzebne. Staram się teraz być bardziej surowa dla siebie. Jeśli za dużo zjem wymyślę sobie jakąś karę np. dłuższe ćwiczenia. Jutro postaram się spisać bilans- nie robiłam tego od dawna wiec nic nie obiecuję. Dobra trochę długa ta notka wiec zmykam czytać Wasze posty i dalej ćwiczyć bo to nie koniec na dziś! 

Trzymajcie się skarby <3
PS. Na koniec thinspiracje 





czwartek, 16 marca 2017

Hejka Wam wszystkim, którzy tu jeszcze zaglądają <3

Myślałam, że udało mi się uwolnić się od Any jednak to było tylko złudzenie. Mimo wszystko ona nadal we mnie jest nie dość ze udaje przed wszystkimi i mówię "jestem fit" wiem, iż fat to nie fit- dążę do skinny. Poprzez głodówki, czy ćwiczenia oraz wyliczania w głowie kalorii, które danego dnia pochłonęłam. 

Codziennie zadaje sobie pytanie "dlaczego inni są idealni, mają perfekcyjną figurę nic nie robiąc a ja muszę sie męczyć a i tak to nic nie daje?" oraz "dlaczego on woli ją a nie mnie?"- odpowiedz przychodzi od Any- bo jesteś zbyt gruba i zjebana. Próbowałam zatopić smutki w alkoholu- było jeszcze gorzej cały czas myślałam i mówiłam tylko o nim. Eh powiem Wam, że to przejebane gdy chłopak, który mi się podoba podrywa moją przyjaciółkę.. Cały czas zastanawiam się w czym ona jest lepsza ode mnie. Wychodzi na to ze jest po prostu chuda. W końcu kto by chciał takiego spaślaka jak ja? Ćwicząc myślę tylko o tym zebu mu pokazać co stracił. Niby wiem, że powinnam to robić dla siebie i wog ale nie potrafię inaczej, wtedy nie mam takiej motywacji gdy już nogi nie wytrzymują i czuję spływający po mnie pot- wtedy wiem, że warto.

Dzisiaj- 650 kacl
Ćwiczenia 60 min orbitreka, 40 przysiadów, 1,5 min krzesełka

Jeśli chodzi o szkołę to klasę mam na prawdę mega. Tylko nauka mi nie idzie, boję się, że nie zdam do następnej klasy..

Ostatnio było mi mega głupio ponieważ napisałam do chłopaka, który mi się podoba po alkoholu..
Skończyło sie to źle. Stwierdziłam za radą moich przyjaciół, że lepiej o nim zapomnieć. Starłam się i to bardzo, mijałam go na korytarzu bez słowa- do dzisiaj. Sam zaczął do mnie zarywać, zaczepiać się- i jak tu zrozumie człowieka najpierw zachowuje się jakby był mną zainteresowany, potem podrywa moją przyjaciółkę a teraz to już sama nie wiem ja mimo wszystko nadal go ignoruje. Tylko trudno zapomnieć gdy prawie każda myśl poświęcam jemu.. Dobra koniec tych wywodów. Dziękuje wszystkim za przeczytanie i mam nadzieje ze trzymacie za mnie kciuki żebym w końcu schudła.


Chce żeby w końcu było wszystko dobrze i u mnie i u Was, trzymajcie się :*.





środa, 20 stycznia 2016

You miss me? I come back.

Hej Aniołki, tęskniłyście? 

Wracam, tym razem na dobre. Po dość długiej przerwie podczas, której wydarzyło się wiele smutnych (o których nie chce tu pisać) i wspaniałych rzeczy, ze względu na te pierwsze zaprzestałam tu zaglądać oraz zaczęłam się w ch*j obżerać, czego bardzo żałuję. Ale ogarnęłam się! Lepiej późno, niż wcale, c'nie?  

Cały czas obiecywałam sobie "od jutra z tym skończę". Dopiero teraz to do mnie dotarło, iż jutro
 to dziś i nigdy nie nadejdzie jeśli nie zacznę od teraz. Nikt tego za mnie nie zrobi. To ja jestem kowalem swojego własnego losu. Nie chcę być grubą, ciężką skałą, tylko pięknym, lekkim motylkiem. Czeka mnie bardzo ciężka praca aby osiągnąć to czego tak bardzo pragnę- idealnego ciała. 

Na początek 700 kacl wiem to dużo ale w porównaniu do tego ile jadłam teraz to naprawdę niewiele a przyzwyczaić się muszę xd. Jeśli chodzi o ćwiczenia to chcę zacząć od czegoś prostego, czyli jakieś wyzwanie 30 dniowe oraz Miley Cyrus sexy legs co najmniej dwa razy w tygodniu. Posty będę pisać codziennie lub co 2 dni. Blog i Wy jesteście moją motywacją. 
Ostatnio moją thinspiracją stała się Selena Gomez. Moim zdaniem ona jest idealna.












Przepraszam, że ta notka jest krótka i nie składna 
ale muszę się znów przyzwyczaić do pisania.
Trzymajcie się chudo skarby xx.

sobota, 7 listopada 2015

W poszukiwaniu szczęścia...


Każdy z nas pragnie tylko jednego, dla niektórych jest to przytulenie idola, czy założenie rodziny, posiadanie dzieci, domu czy nawet nowy telefon. Zrobimy wszystko żeby to osiągnąć. Tak na prawdę nigdy nie doznamy tego w pełni. Zawsze znajdzie się coś czego nam brakuje ale na tym życie polega. Tak samo jest ze mną ja pragnę chudości, coraz mniejsza liczba na wadze mnie uszczęśliwia. Dążę do szczęści za wszelką cenę nawet głodówką to robimy my wszystkie tutaj ale czy będziemy szczęśliwe? Odpowiedzcie sobie na to pytanie same.

Miałam już nie upadać jednak tak się stało. Pisałam Wam, że dam radę, że jak już się podniosę nie będę leżeć i co- gówno z tego wszystkiego wyszło. Przepraszam załamuję się nad własną słabością. Obiecywałam sobie i Wam, że nie będzie koloru czerwonego niestety zawiodłam...

Bilanse:

10 dzień SGD
Zupa (260)
puszka coli (141)
R: 401/400

11 dzień SGD 
Kawa x2 (50)
zupa z paczki (280)
Szagówki (150)
R: 480/500

12 dzień SGD
1200/450

Nie ma dla mnie usprawiedliwienia. Zawaliłam już 3 dni diety a to dopiero drugi tydzień, masakra. PODNOSZĘ SIĘ ZNOWU I JUŻ NIE CHCE UPADAĆ. 
Trzymajcie się chuda skarby :* 


https://www.youtube.com/watch?v=Ho32Oh6b4jc

wtorek, 3 listopada 2015

Hej Skarby, 
długo mnie nie było no ale szkoła robi swoje. Dziś jest 9 dzień SGD. Rano wypiłam kawę, następnie sok i zjadłam ciastko wtedy zdałam sobie sprawę, że nie uda się dotrzymać bilansu niestety miałam pieprzoną rację. Jestem na siebie wściekła. No jak tak można się obżerać? Niedziela też nie wypaliła bo święto i u babci placki tak kusiły, że grubasek oczywiście zjadł a jak już zaczął to nie mógł się opanować przez co przytyłam kilogram. Boję się jutro stanąć na wagę pewnie będzie jeszcze gorzej a było już tak dobrze udało mi się zbić do 99, pokonać tę strefę ponad stu kilową ale nie musiałam zwalić i to aż dwa dni. Może to przez to ze tak długo tu nie pisałam? Eh postaram się pisać dwa razy w tygodniu jak nie częściej ale nie obiecuję. 

Bilanse:

4 dzień SGD
Wafel ryżowy (19)
Zupa warzywna (90)
2 małe drożdżówki (400)
R: 509/500

5 dzień SGD 
Kawa (25)
Spaghetti (200)
Mars (216)
R: 441/450

6 dzień SGD
Zupka chińska (256)
kawa (25)
cukierek (40?)
mały kawałek placka (150)
pizza z tortilli (150)
kostka gorzkiej czekolady (30)
R: 651/650

7 dzień SGD 
Jak wspominałam powyżej zwaliłam,
 a gdy zawalam nie liczę już kalorii.

8 dzień SGD 
Rosół (90) 
jeden pasek kinder bueno (121)
kawa (25)
pół tosta (150)
R: 387/400

9 dzień SGD
Dziś około 1000/300

Jutro będzie lepiej obiecuję to sobie, Wam i Anie. Nie pozwolę by zaprzepaścić moje marzenia o idealniej figurze przez takie obżeranie się do wakacji coraz mniej czasu trzeba się ogarnąć. Tak nie można dziś jest dopiero 9 dzień mojej diety, a ja zawaliłam już 2. 
Czuję, że dostaje obsesji na punkcie wagi. Sprawdzam ją kilka razy dziennie to robi się chore...

Tak na koniec polecam Wam domową maseczkę na włosy one są po niej gładkie i miękkie <333 
przepis:
Białko z jednego jajka zmiksować na sztywną masę. Następnie dodać żółtko i łyżkę miodu potem mieszamy i nakładamy na włosy. Trzymać pół godziny i zmyć normalnie szamponem. 
Dziś krótko no ale muszę jeszcze się wykąpać i pouczyć. Może jak dam radę to obejrzę zaległy odcinek Top Model wiem ze to wszystko to jedna wielka ustawka ale lubię się odmóżdżyć ;). 

Trzymajcie się oraz bierzcie ze mnie przykładu i nie zawalajcie diety. :*


środa, 28 października 2015

Reflection in the mirror.

Hej chudzinki :*

Uwaga! Nie zawaliłam przez te dni. Bardzo się cieszę, że powoli wychodzę z błędnego koła. Przez kilka tygodni zawalałam a potem obiecywałam sobie, że jutro będzie lepiej tylko to "jutro" nigdy nie nadchodziło. Szłam długą, wyboistą drogą która okazała się rondem z którego nie potrafiłam się wydostać. W końcu chce być chuda tak? Pragnę móc ubierać się w co tylko zechcę bo się mieszczę ciuchy ze mnie zwisają i nie wglądam jak baleron w skarpetce. 

Pomogła mi Nalie, której dziękuję za ostatni komentarz dał mi on (przepraszam za wyrażenie) w chuj motywacji. Teraz gdy mam chwilę słabości czytam go i spinam dupę. 

Aktualnie w poniedziałek zaczęłam SGD i nie zawaliłam jak na razie i nie chce tego robić. Schudłam od poniedziałku 1,5 kilo. Postanowiłam założyć dobie cele jak na razie nie duże bo z moją wagą nagle nie schudnę wystarczająco i nie będę ważyć za miesiąc 45 kilo no bo jak? 
I cel- 96 kilo do 19 listopada. 
Czemu ta data? Jakoś tak mój idol wybrał tą datę na premierę dwóch swoich płyt no i może dla mnie też będzie to szczególny dzień? 

Co do mojego idola to jest to Dawid Kwiatkowski. Jeśli go ktoś nie lubi to jego problem. Ja cenie go za muzykę i za to jaką jest osobą. Fakt nie znam go prywatnie no ale zdążyłam z nim kilka razy porozmawiać i to naprawdę bardzo pozytywna osoba. Wog jestem taka reblle hahaha pojechałam do Gdańska (jestem spod Poznania) a mamie powiedziałam ze jadę na PGA w Pzn i że śpię u koleżanki. Zrobiłam tak tylko dlatego bo ona jest bardzo opiekuńcza i nie puściłaby mnie tak daleko. Na Hoopie było cudownie a szczególnie po bo pojechałyśmy do hotelu gdzie spała większość youtuberów i Dawid. Naprawdę cudownie jest trzymać cały swój świat w ramionach chociażby na te kilka sekund oraz móc zapisać te chwilę w postaci zdjęć i filmików. Widziałam swojego idola 11 razy ale tak dla mnie dłuższa rozłąka źle wpływa. Teraz zobaczę go pod koniec listopada na podpisywaniu nowego albumu. No dobra koniec to nie blog o nim.

Chciałabym mieć osobę, którą będę mogła przytulić kiedy tego potrzebuję i żeby się zwierzyć. Móc się trzymać za rękę chodzić na spacery lub po prostu kogoś kto by się o mnie martwił. Ale kto by chciał takiego grubasa...

Mojej mamie bardzo się spodobał pomysł z odchudzaniem od zawsze mnie męczyła, że jestem za gruba. Zawsze chciała żebym była idealna widzę to i widzę tez, że się zawiodła bo dużo mi brakuje do perfekcji. Pomiędzy mną a doskonałością jest przepaść.

Mam za dużo nauki nie potrafię się w tym odnaleźć. A w końcu trzecia gimnazjum do czegoś zobowiązuje. Za kilka miesięcy testy, wybór szkoły a ja czuję się coraz bardziej zagubiona. Nauczyciele wywierają na nas presję. Coraz więcej wymagają a ja gdy przychodzę ze szkoły wykończona nie wiem w co ręce włożyć. Nie mam bladego pojęcia gdzie pójdę po gimnazjum co chce robić w przyszłości. Do czego chce dążyć jedyne czego jestem pewna to to, że chce być chuda.

Bilanse:
1 dzień SGD
Pół kawy (12)
szklanka soku (140)
dwa małe gołąbki (230)
Razem: 380/400

2 dzień SGD 
Czekoladka (40?) - koleżanka rozdawała,
 a głupio byłoby odmówić
cukierek (70) - tym razem pani od matematyki 
odchodziła na emeryturę i rozdawała...
Gołąbek (170)
Razem: 280/300

3 dzień SGD 
Wafel ryżowy (19)
 gołąbek- znowu tylko tym razem większy (200)
Banan (110)
kawa (25)
Razem: 354/400

Widzicie to? Brak czerwonego. Sam zielony co świadczy o braku upadku, ładnie to wygląda c'nie? A jak smakuje... Więc nie załamujcie się chudzinki i dążcie do perfekcji. Dziękuję Wam za to że odwiedzacie tego bloga i komentujecie cieszę się z każdego motylka który mnie wspiera bo wiem, że wtedy nie jestem sama w tym wszystkim. Lece się uczyć niemieckiego- pamiętajcie niemiecki to ZŁO. Nienawidzę go. 

Trzymajcie się chudo skarby. 

Ps. co myślicie o zmianie wyglądu bloga na bardziej optymistyczny?