poniedziałek, 26 października 2015

Hej

Znowu zawiodłam Was, siebie i Ane. Miała być SGD od zeszłego poniedziałku ale oczywiście grubasek nie potrafi nie jeść i się nawpierdalał. O nie, nie, nie. Teraz z tym koniec. Nie będę się wiecznie opierdalać. Chce być chuda muszę cierpieć. Przez cały tydzień od wyjazdu do Gdańska żarłam ile wlezie. Nie potrafiłam się podnieść a pisałam ostatnio ze już nie upadnę ale to zrobiłam i to z hukiem. 

Poniedziałek mnie zmotywował zaczynam wszystko od nowa, znowu. Chce być idealna. Mam czas do wesela siostry, czyli do 20 sierpnia zostało 299 dni. Do tego czasu chce się zmieścić w rozmiar co najmniej M (aktualnie noszę XL). Przez ten tydzień przytyłam pól kilograma. Startuję z wagą 101,5. Wiem mam masakryczną nadwagę, nienawidzę tego to jest mój chyba jedyny (no może nie jedyny bo mam ich sporo) i największy kompleks. W lipcu podczas początków z Aną zważyłam się i waga wskazywała 110 kg więc chyba nie jest tak źle ale ani też dobrze. Chce wszystkim udowodnić, że potrafię, że chcieć to móc. Będę idealnie wyglądać w sukience a nie jak baleron owinięty w ładny materiał. Chce by wszystko na mnie wisiało, nic nie opinało mojego ciała. Chce mieć szparę pomiędzy udami, wystające obojczyki, czuć kości pod skórą. Chce się wydostać spod tego tłuszczu. 

Ostatnio staram się by moje posty były dla Was i dla mnie motywacją, by zawierały to dlaczego się głodujemy po co to wszystko, by przypomnieć nam o co tak naprawdę tu chodzi po co to wszystko. 

Dziękuję Wam też za Wasze komentarze dają mi naprawdę dużo motywacji oraz poczucie ze nie jestem w tym sama. 
Co do bilansu to nie podam Wam go bo po prostu jeszcze nic nie zjadłam a jest 12 jakoś nie mam ochoty. 

Trzymajcie się chudzinki :*






4 komentarze:

  1. 299 dni to mnóstwo czasu
    Dasz radę
    Trzymaj się :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli zepnę tyłek to dam radę ale jeśli nie to już będzie kiepsko. Trzymaj się chudzinko :*

      Usuń
  2. Chciałabym powiedzieć ci, że będzie dobrze, że nie martw się tymi obżarstwami. Ale weź się w garść! To TYLKO 299 dni. Jutro zjesz więcej, po za bilans i co? Znowu pomślisz "jutro zaczynam od nowa!"? Trzymam za ciebie kciuki i wierze, że dasz rade bez napadów.
    I przepraszam jeśli ten komentarz cię uraził, ale nie lubię słodzić przy beznadziejnych sytuacjach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, to mi było potrzebne- porządny opieprz. Przez kilka tygodni tak było jednego dnia zawalałam a potem obiecywałam sobie ze będzie lepiej ale nigdy nie było. Dlatego spinam dupę i lece do przodu koniec z błędnym kołem. Ten komentarz mi pomógł w chwilach słabości będę go czytać. <3 Też nie lubię sztucznie słodzić.

      Usuń