Hej Miśki,
ostatnio nie mam na nic czasu. Wybaczacie, ze posty są tak rzadko :(. Piątek pod względem diety wyszedł nawet spoko 432/600 Weekend zjebałam. W poniedziałek nie potrafiłam się podnieść po niedzieli i sobocie więc też czerwony. We wtorek było już lepiej 455/600.
Bilans z dziś:
Ś: 3 małe wafelki ryżowe (12)
O: zupa pomidorowa z paczki (253)
P: jabłko (70)
K: Trochę spaghetti (150)
493/600
Nie jest chyba aż tak źle chociaż Ana w mojej głowie mówi "Zrób głodówkę" ale ja wiem, że to nie skończy się dobrze tylko napadem. Muszę się przyzwyczaić żeby jeść mniej. Potem zacznę jakąś dietę, obniżanie bilansów, głodówki. Teraz nie jestem na to gotowa.
Dziś tak krótko bo muszę lecieć się pouczyć. Postaram się częściej pisać jeśli będę miała czas.
Trzymajcie się chudzinki :*
środa, 30 września 2015
czwartek, 24 września 2015
Mad world.
Hej Chudzinki ;)
Ogarnęłam się w końcu. Dziś nie zawaliłam. Zaczynam od nowa- znowu. Robię listę celi na każdy tydzień żeby wbić się z powrotem w dawny rytm. Opublikuję ją potem gdy dopracuję szczegóły ale będzie to wyglądało jak takie zakazy i nakazy. Stopniowo zmniejszam kalorie dziś limit 600. Jutro 450. Dam radę. Jak nie ja to kto?
Ś: herbata (12) mały wafelek ryżowy x3 (12)
O: mała porcja zupy warzywnej (90)
P: banan (100) arbuz (80) marchewka (30)
K: Bułka (200) z masłem (30) pomidorem (15) ogórkiem (2) +herbata (12)
Razem: 553/600
Przez te dni gdy nie pisałam zawalałam. Planowałam rano głodówkę udawało się do 15 wracałam ze szkoły i rzucałam się na jedzenie. Dlatego tak dużo zjadłam na podwieczorek zawsze o tej godzinie mam napad jak jestem zmęczona i nie mam co robić. Wtedy przychodzą te myśli "pieprzyć to i tak nie schudnę po co siebie tak katować?" i wpieprzam 2000 kalorii na raz... Teraz jest już lepiej.
Szkoła mnie wymęcza ale kogo nie? Mam jej dość. Czuje jak zamarzam serio leże pod kocem z herbatą a mimo to cały czas mi zimno, eh uroki jesieni :). Ponarzekałam sobie a teraz muszę lecieć się uczyć na histrie i biologie.
Trzymajcie się chudo skarby :*
Ps. Z całego serca polecam Wam tą piosenkę piękna
https://www.youtube.com/watch?v=4N3N1MlvVc4
Ogarnęłam się w końcu. Dziś nie zawaliłam. Zaczynam od nowa- znowu. Robię listę celi na każdy tydzień żeby wbić się z powrotem w dawny rytm. Opublikuję ją potem gdy dopracuję szczegóły ale będzie to wyglądało jak takie zakazy i nakazy. Stopniowo zmniejszam kalorie dziś limit 600. Jutro 450. Dam radę. Jak nie ja to kto?
Ś: herbata (12) mały wafelek ryżowy x3 (12)
O: mała porcja zupy warzywnej (90)
P: banan (100) arbuz (80) marchewka (30)
K: Bułka (200) z masłem (30) pomidorem (15) ogórkiem (2) +herbata (12)
Razem: 553/600
Przez te dni gdy nie pisałam zawalałam. Planowałam rano głodówkę udawało się do 15 wracałam ze szkoły i rzucałam się na jedzenie. Dlatego tak dużo zjadłam na podwieczorek zawsze o tej godzinie mam napad jak jestem zmęczona i nie mam co robić. Wtedy przychodzą te myśli "pieprzyć to i tak nie schudnę po co siebie tak katować?" i wpieprzam 2000 kalorii na raz... Teraz jest już lepiej.
Szkoła mnie wymęcza ale kogo nie? Mam jej dość. Czuje jak zamarzam serio leże pod kocem z herbatą a mimo to cały czas mi zimno, eh uroki jesieni :). Ponarzekałam sobie a teraz muszę lecieć się uczyć na histrie i biologie.
Trzymajcie się chudo skarby :*
Ps. Z całego serca polecam Wam tą piosenkę piękna
https://www.youtube.com/watch?v=4N3N1MlvVc4
poniedziałek, 21 września 2015
Happy birthday fatty.
Hej.
Teraz napisze coś co siedziało we mnie od rana jak nie chcesz to nie czytaj :)
Nadszedł ten dzień moich urodzin. Jak zwykle najgorszy dzień w roku. Dlaczego nikt nigdy o mnie nie pamięta? Moja przyjaciółka od rana do mnie miała jakieś sapy nawet nie wiem o co. Zorientowała się ze mam dziś urodziny tylko dlatego bo albo: dostała powiadomienie na fb albo: usłyszała jak składa mi życzenia koleżanka z klasy. I co zrobiła? Złożyła mi życzenia na Facebooku! Zastawie to bez komentarza... Moje dwie inne przyjaciółki tez oczywiście zapomniały. Moja internetowa przyjaciółka- cisza, a ja co robiłam gdy ona miała 17? Spamowałam do naszego idola by jej życzenia złożył i wiecie co? Udało się. A moja mama- nawet się dziś słowem do mnie nie odezwała. Wybaczcie ale musiałam to z siebie wyrzucić. Chciałam po prostu żeby ktoś o mnie pamiętał, przytulił mnie i złożył życzenia od serca. Nic więcej.
Zaniedbałam swoją dietę przez ostatnie 3 dni. Nie potrafię się opanować żeby nie zajadać smutków. Jako kara jutro postaram się zrobić głodówkę. Muszę schudnąć, chce być chuda, idealna. Nie che się siebie wstydzić, nie che być obrażana...
Trochę krótko dziś ale nie mam na nic siły.
Trzymajcie się skarby.
sobota, 19 września 2015
I'm afraid.
Hej,
wczoraj nie napisałam bo nie miałam siły. Miała być głodówka ale ja oczywiście zatapiałam smutki w jedzeniu...
Bilans:
Kawa (25)
Herbata (2)
Jabłko x2 (150)
Szagówki (150)
Brzoskwinia (40)
Razem: 359
Wszystko zjadłam około 15/16 a potem już nic. Oczywiście wieczorem wyszłam na piwo (ale nie będę go wliczać) a następnie wszystko wyrzygałam. Brawa dla mnie!... :/
Boje się.
Jedzenia, ze gdy zacznę to nie będę potrafiła przestać.
Ludzi, nie umiem się z nimi komunikować czuje się wśród nich jak wyrzutek.
Odbicia w lustrze, widzę tam tylko sam tłuszcz.
Odkrycia mojej tajemnicy, że znajomi, rodzina się dowiedzą o Anie.
Kalorii, ze będzie ich za dużo.
Chudości, że nigdy taka nie będę.
Ideału, bo nie jestem taka.
Zawodu, że rozczaruje innych.
Przyszłości, że nie będzie taka jaką sobie wymarzyłam.
Życia, ze sobie nie poradzę.
Samotności.
Siebie.
I wielu, wielu innych rzeczy.
W poniedziałek moje urodziny. Modlę się żeby nie nadchodził. Nie lubię tego dnia. Przeważnie nikt o mnie nie pamięta. Nie lubię też rodzinnych przyjęć. Nienawidzę tej sztucznej atmosfery. Na szczęście mama zgodziła się nie wyprawiać ich.
Nie mam dziś ochoty jeść. Jak wcześniej wspominam boje się. Jeśli się wybiorę na urodziny koleżanki to będę musiała bo nie chce powtórki z wczoraj.
Chciałabym Wam z całego serca polecić serial: My mad fat diary. Nie będę nic więcej pisać ale naprawdę jest mega.
Notka bez składu i ładu na ale trudno. Dziękuję Wam za komentarze dają mi motywacje do dalszego działania. Trzymajcie się ciepło i chudo!
czwartek, 17 września 2015
Hej, to znowu ja- gruby pasztet.
Eh nie wiem od czego zacząć...
Więc może od początku? Tak więc jak już wicie zaczęłam dietę Skinny Girl Diet. Dokumentowałam tutaj jej początki. Następnie 16 sierpnia pojechałam na obóz a już dwudziestego stwierdziłam ze nie dam rady jeść tak mało. Mieliśmy mega napięty grafik. Zajęcia wymagały dużo siły, której nie miałam. Tak tłumacz się tłuścioszku. Musiałam przerwać dietę, stwierdziłam ze to tylko na czas obozu. W ten sposób zaliczone było diety tylko 13 dni. Jadłam tam w miarę normalnie czyli jakoś 1500 kalorii.
Gdy wróciłam chciałam znów zacząć się odchudzać ale nie potrafiłam. Nauczyłam się nie liczyć już kalorii. Nie zwracałam uwagi na to co i ile jem. Każdego pierdolonego dnia obiecywałam sobie jak nie dziś to jutro. Jutro będzie dobrze i się uda. Jutro, jutro, jutro... Ale to "jutro" nigdy nie nadchodziło. Nadal nie nadeszło. Żeby się zmotywować i by jutro w końcu się udało będę tu pisać- przynajmniej starać się pisać codziennie. Muszę powrócić do dawnego rytmu- czyli jedzenie po 300-500 kalorii. I kar jeśli przekroczę daną ilość będę robiła brzuszki ilość stosunkowo do przekroczonych bilansów. Przydałoby się też poczytać Wasze blogi. Zapuściłam się- wiem. Mimo to ubyło mnie o kilka centymetrów, może ja jakoś źle mierze? Jakoś nie chce mi się wierzyć ze niby schudłam.
Teraz wracam do Any, do Was Motylki do odchudzania.
Jak tam u Was?
Trzymacie się jakoś?
Miłej nocy :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)