czwartek, 17 września 2015

Hej, to znowu ja- gruby pasztet.

Eh nie wiem od czego zacząć... 
Więc może od początku? Tak więc jak już wicie zaczęłam dietę Skinny Girl Diet. Dokumentowałam tutaj jej początki. Następnie 16 sierpnia pojechałam na obóz a już dwudziestego stwierdziłam ze nie dam rady jeść tak mało. Mieliśmy mega napięty grafik. Zajęcia wymagały dużo siły, której nie miałam. Tak tłumacz się tłuścioszku. Musiałam przerwać dietę, stwierdziłam ze to tylko na czas obozu. W ten sposób zaliczone było diety tylko 13 dni. Jadłam tam w miarę normalnie czyli jakoś 1500 kalorii. 

Gdy wróciłam chciałam znów zacząć się odchudzać ale nie potrafiłam. Nauczyłam się nie liczyć już kalorii. Nie zwracałam uwagi na to co i ile jem. Każdego pierdolonego dnia obiecywałam sobie jak nie dziś to jutro. Jutro będzie dobrze i się uda. Jutro, jutro, jutro... Ale to "jutro" nigdy nie nadchodziło. Nadal nie nadeszło. Żeby się zmotywować i by jutro w końcu się udało będę tu pisać- przynajmniej starać się pisać codziennie. Muszę powrócić do dawnego rytmu- czyli jedzenie po 300-500 kalorii. I kar jeśli przekroczę daną ilość będę robiła brzuszki ilość stosunkowo do przekroczonych bilansów. Przydałoby się też poczytać Wasze blogi. Zapuściłam się- wiem. Mimo to ubyło mnie o kilka centymetrów, może ja jakoś źle mierze? Jakoś nie chce mi się wierzyć ze niby schudłam.

Teraz wracam do Any, do Was Motylki do odchudzania. 





Jak tam u Was?
Trzymacie się jakoś? 
Miłej nocy :*

2 komentarze:

  1. Oh nie zalamuj sie jesli sie zaprzesz i zaczniesz JUZ to nie ma prawa sie nie udac badz zdeterminowana i spelnij marzenie ♡
    I cwicz! ;*
    Buziaki, Leksi
    www.noc-zwierzen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej,chcesz dolaczyc do tajnej grupy/konfy motylkow na fb? Jesli tak to napisz do mnie na gg, moje gg- 41458354 ;)

    OdpowiedzUsuń