Hej,
wczoraj nie napisałam bo nie miałam siły. Miała być głodówka ale ja oczywiście zatapiałam smutki w jedzeniu...
Bilans:
Kawa (25)
Herbata (2)
Jabłko x2 (150)
Szagówki (150)
Brzoskwinia (40)
Razem: 359
Wszystko zjadłam około 15/16 a potem już nic. Oczywiście wieczorem wyszłam na piwo (ale nie będę go wliczać) a następnie wszystko wyrzygałam. Brawa dla mnie!... :/
Boje się.
Jedzenia, ze gdy zacznę to nie będę potrafiła przestać.
Ludzi, nie umiem się z nimi komunikować czuje się wśród nich jak wyrzutek.
Odbicia w lustrze, widzę tam tylko sam tłuszcz.
Odkrycia mojej tajemnicy, że znajomi, rodzina się dowiedzą o Anie.
Kalorii, ze będzie ich za dużo.
Chudości, że nigdy taka nie będę.
Ideału, bo nie jestem taka.
Zawodu, że rozczaruje innych.
Przyszłości, że nie będzie taka jaką sobie wymarzyłam.
Życia, ze sobie nie poradzę.
Samotności.
Siebie.
I wielu, wielu innych rzeczy.
W poniedziałek moje urodziny. Modlę się żeby nie nadchodził. Nie lubię tego dnia. Przeważnie nikt o mnie nie pamięta. Nie lubię też rodzinnych przyjęć. Nienawidzę tej sztucznej atmosfery. Na szczęście mama zgodziła się nie wyprawiać ich.
Nie mam dziś ochoty jeść. Jak wcześniej wspominam boje się. Jeśli się wybiorę na urodziny koleżanki to będę musiała bo nie chce powtórki z wczoraj.
Chciałabym Wam z całego serca polecić serial: My mad fat diary. Nie będę nic więcej pisać ale naprawdę jest mega.
Notka bez składu i ładu na ale trudno. Dziękuję Wam za komentarze dają mi motywacje do dalszego działania. Trzymajcie się ciepło i chudo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz